From beloved New York Times bestselling author Jennifer Crusie comes a novel that gives a new twist to old flames, second chances, and things that go bump in the night… Andie Miller is ready to move on with her life. She wants to marry her fiancé and leave behind everything in her past, especially her ex-husband, North Archer.
Crusie, Jennifer 1949-[A pseudonym] (Jennifer Smith) PERSONAL: Born 1949 in Wapakoneta, OH; daughter of Jack and JoAnn Smith; married, 1971; children: Mollie.
Colección 'Biblioteca Jennifer Crusie', numero coleccion(71). Crusie, Jennifer 1949-. Traducción de Ignacio Gómez Calvo. Traducción de: Welcome to temptation
Wild Night. A short story prequel to Wild Ride by Jennifer Crusie and Bob Mayer. Mab Brannigan and Ethan Wayne’s Wild Ride begins when Mab accidentally turns an ancient key, but their story really begins forty years earlier on one wild night. Download “Wild Night” (pdf)
Crusie earned her bachelor's degree from Bowling Green State University, a master's from Wright State University, and a master of fine arts in fiction from Ohio State University. Before devoting herself to writing full-time, Crusie worked as a preschool teacher, an elementary and junior high art teacher, and a high school English teacher.
25.02.2016. "Zakochaj się we mnie", to zbiór sześciu króciutkich opowiadań miłosnych, takich autorek jak, Alice Clayton, Jennifer DeLucy, Nicki Elson, Jessica McQuinn, Victoria Michaels oraz Alison Oburia. Wszystkie te opowiadania mają jeden wspólny mianownik - miłość oraz walentynki. I choć to święto już za nami, to nie
kDwpWQI. Szok czy rozpacz? Decyzja Kakashiego dla dwójki młodych osób stojących przed nim, to jak policzek w twarz na przebudzenie z pięknego snu. Na początku oboje nie wiedzieli jak się odnieść do sytuacji. Hinata spojrzała na Sasuke. Liczyła na jakiekolwiek wsparcie. On swoje spojrzenie utkwił w mistrzu. To była wersja bruneta jakiej się bała. - To jakiś żart? - Ton głosu młodszego wojownika nie sugerował zadowolenia. On był przerażający. Białooka poczuła jak włosy się jej jeżą na skórze. - W żadnym wypadku. Decyzja zapadła i nie ulegnie zmianie. Pokój dziewcząt jest już gotowy na nową współlokatorkę. - Hinata, zostaw nas samych. - Ale… - Wyjdź! - Brunet nie spojrzał na nią. Chciała zostać i uczestniczyć w rozmowie, licząc, że będzie mogła wpłynąć na odwołanie przeprowadzki. Chciała zabiegać o pozostanie, ale Sasuke odwrócił się w jej stronę. - Wyjdź i poczekaj w naszym pokoju. Tym razem się nie sprzeciwiała. Kroki stawiała powoli. Czuła jak nogi jej się trzęsą, a w głowie wiruje. To nie może być prawda! Nie teraz, gdy wszystko zaczęło się układać. W pomieszczeniu powietrze zrobiło się ciężkie. Kakashi zachowywał się zwyczajnie. On nie jedno już przeżył w swoim życiu, co nauczyło go trzymać emocje na wodzy. Młody miał szkołę życia przed sobą. Od niego biła wściekłość. Mimo wszystko udawało mu się nie wybuchnąć i nie spalić wszystkiego na swojej drodze. - Hinata nie będzie mieszkać z Sakurą. - Słowa zostały wypowiedziane na kształt stwierdzenia, które zakłada się za pewniak, a każdy obecny może jedynie się z tym zgodzić. - Będzie, jeszcze dziś się do niej wprowadzi. - Nie zgadzam się! - Nikt nie pyta cię o zgodę. Dla twojej wiadomości, Sasuke. Ty masz ją szkolić i zaopiekować się nią podczas wypraw. Fakt, gdzie spędza noce, cię nie dotyczy. - Czy Różowe Czupiradło ma coś wspólnego z twoją decyzją? - Nie. - A podjąłeś ją bo? - Był pewny, że to sprawka Sakury. - To jedyne słuszne rozwiązanie, które ochroni ciebie i Hinatę przez popełnieniem błędu. - O czym ty do cholery mówisz? - Sasuke nie krzyknął. Uniósł jedynie odrobinę głos. - Opowiedziałem ci wystarczająco dużo, byś wiedział jak się zachować, a czego nie wolno ci robić. - Co to ma do rzeczy? - Hinata jest zaręczona. Sypiając z nią, mącisz jej w głowie. - W końcu postanowił przejść do sedna. - Więc to cię boli. Ona nie interesuje mnie jako kobieta. Sypiam nie z nią, a przy niej i to tylko dlatego, żeby pomóc się jej uspokoić, gdy śnią jej się koszmary. - To nie ma znaczenia jakie są powody. Nie powinieneś tego robić. Jej matka na pewno by się na coś takiego nie zgodziła. - Ona nie żyje, więc w tej chwili niewiele ma do powiedzenia. - Ona nie, ale ja owszem. Decyzja zapadła, a tobie nie pozostało nic innego jak ją zaakceptować. Skoro Hinata ma w nocy koszmary, to Sakura będzie wiedziała jak jej pomóc. - Nie wydaje mi się by okazała się pomocna. Jeśli zależy ci bym nie spał przy niej, to każ jej zamieszkać z Ivi. - Co by to zmieniło? - Kakashi uniósł brwi i uśmiechnął się do ucznia. - Między tobą i Ivi coś jest. No chyba, że się mylę, a ty przysięgniesz, że z nią nie sypiasz, ani nie nocujesz w jej pokoju? - Odpowiedź nie padła. Każdy wiedział o ich relacjach, choć otwarcie się nie przyznali. - Dlatego Hinata nigdy nie zamieszka z Ivi. - Czemu akurat Sakura? Każdy, tylko nie ona. - Sakura jest jedynym i najlepszym sposobem na oddzielenie was od siebie. Skup się wyłącznie na jej szkoleniu. - Planowałeś to od początku? Zwlekałeś do dziś tylko dlatego, żebym nie mógł się wycofać i zrezygnować z bycia jej opiekunem? - Nie zakładałem, że tak dosadnie weźmiesz się za zadanie, które ci powierzyłem. - Po tym co od ciebie usłyszałem, nie przypuszczałem, że będziesz ją traktował jak zabawkę, z którą można robić co się chce. - Wymiana słów zeszła na nieprzyjemny tor. - Dosyć. - Kakashi klepnął otwartą dłonią w stolik. - Znałem jej matkę i widziałem jak postrzegają ją inni. Nawet jeśli Hinata ma koszmary, to powinna sobie z nimi poradzić sama. Oddzielam was nie tylko dla jej dobra, ale także dla twojego. Ona jest tu tymczasowo. Gdy nauczy się tego co konieczne, odejdzie, a wtedy nie może mieć tu nikogo kto by ją zatrzymał. - Ja jej nie zatrzymuję i nie będę tego robić. Nic mnie nie obchodzi co się z nią stanie. Równie dobrze możesz zająć moje miejsce i sam ją nauczyć czego trzeba. W końcu ty najlepiej wiesz co jest dla innych najlepsze. - Jego wyjściu akompaniował huk zamykających się drzwi. - Och Sasuke. - Kakashi pochylił głowę. Dłonią potarł się po skroni. - Oby moje podejrzenia się nie sprawdziły, a historia nie zatoczyła koła. Brunet był tak wściekły, że każdy kogo mijał od razu schodził mu z drogi. Nikt nie zapytał co się stało. On nie myślał, po prostu szedł przed siebie. Nim się zorientował stał w drzwiach pokoju dziewcząt. Mad nie było. Ona w ogóle rzadko bywała u siebie. Większość czasu spędzała na wykonywaniu zadań, a w wolne chwile trenuje. Ivi podniosła głowę i spojrzała na gościa. Oderwała się od swojego zajęcia i podeszła kilka kroków. Sasuke jako jedyny uwielbiał jej zdolność. Nie był typem osoby, która otwarcie mówi o swoich problemach. Szatynka sama potrafiła wyciągnąć z niego wszystkie potrzebne informacje, a on po prostu musiał nie blokować się przed nią. - Żartujesz? - Nowe informacje również dla niej były szokiem. - Nie żartujesz. - Ruchem głowy potwierdził, że to fakty. - Ale jak? Po co? Co to za chory, popieprzony pomysł? Przez kolejne pół godziny panowała cisza. Oboje leżeli na łóżku. Dziewczyna głaskała włosy chłopaka. Lubiła bawić się jego czarnymi kosmykami, które nadzwyczaj łatwo sterczały w górę. - Co teraz będzie? - To ona przełamała ciszę. - Nie wiem. - Był spokojny, mimo że ciągle odczuwał irytację na wspomnienie rozmowy z mistrzem. - Najchętniej wypisałabym się z całej tej zabawy w opiekuna. - Nie mów tak. Ona ci ufa i jeśli ją teraz zostawisz, to może się w sobie zamknąć jeszcze bardziej. - To nie moja sprawa. - Oboje wiemy, że tak nie jest. - Na to stwierdzenie nie odpowiedział. - Może Kakashi ma rację z tym aby was nieco od siebie oddzielić. - Wypowiedziała słowa spokojnie i dość cicho. On spojrzał na nią nieco zdziwiony. - Czy ty jesteś zazdrosna? - Głupol! - Popukała go w czoło. Naprawdę tak pomyślał. Ona zazdrosna o niego? Jeszcze się taki nie narodził, który wywołałby w niej zazdrość. - Odkąd Hinata się pojawiła, ty się zmieniłeś. - Co ty za głupoty wygadujesz? - Tylko mi nie mów, że sam tego nie zauważyłeś. Dużo łatwiej cię zdenerwować i wyprowadzić z równowagi. Popadasz w skrajności. Motasz się sam w sobie. W stosunku do kobiet zawsze byłeś nieczułym i szorstki gościem, a Hinata już pierwszego dnia wyciągnęła z ciebie twoją najlepszą naturę. Mi zajęło to pół roku. Podkreślić należy, że nie ma innej kobiety, która miałaby po co w ogóle startować. - Nie odpowiadał, bo wiedział, że ona w jego oczach widziała potwierdzenie swoich słów. - To tylko dowodzi, że powinienem się jak najszybciej wycofać. - Sasuke, - odgarnęła jego włosy, po czym wtuliła się w jego szyję - pomóż jej. - Wyszeptała mu do ucha. Nie chciała, by widział jak ciężko wypowiedzieć jej te słowa. - Proszę, nie zostawiaj jej teraz, gdy potrzebuje cię jeszcze bardziej niż wcześniej. Tylko ty możesz wpłynąć na Sakurę. - Ivi... - Nie wiedział co jej na to odpowiedzieć. Zawsze potrafiła go zaskoczyć. - Proszę. - Co jeśli odmówię. - No wiesz co?! - Oderwała się i uderzyła go w ramie. - Wielki Sasuke nie da sobie rady z jakąś rozwrzeszczaną, natrętną babą? Myślałam, że stać cię na więcej. Rozczarowałeś mnie. Poderwał się, swoim ciałem docisnął ją do łóżka. - Odszczekaj to! - Ani myślę. Byłam pewna, że nie boisz się żadnego wyzwania, a teraz użalasz się nad sobą jak mała bojaźliwa dziewczynka, bo twoja uczennica wpada w łapy Różowej. Jesteś tchórzem. - Przesadziłaś. Tym razem złoję ci skórę i będę patrzył, czy aby równo puchnie. - Odwrócił ją, podciągnął spódniczkę w górę, a majki ściągnął w dół. Jego oczom ukazał się bardzo przyjemny widoczek. Powinien ją strzelić, tak jak twierdził, ale miał spore opory przed wprowadzeniem kary w życie. - Masz jeszcze szanse odszczekać to co powiedziałaś. - W duchu liczył, że to zrobi. Nie chciał jej sprawiać bólu, ale honor ma swoją cenę. - Nie rzucam słów na wiatr. Proponuję jednak inne rozwiązanie. - Jakie? - Docisnął ją mocniej i czekał na propozycję. - Załóżmy się. Jeśli nie zrezygnujesz i mimo wszelkich przeciwności będziesz wspierał Hinatę, aż odkryje ninju, to ja odszczekam każde słowo, które skalało twoją dumę. Jeśli się poddasz, to ty przyznasz się do swojej porażki. - Ty podstępna lisico. - Ivi cicho się zaśmiała, a on już wiedział, że podeszła go na tyle sprytnie, że nie może się nie zgodzić. - Jeśli wygram chcę więcej nagród. - Co byś jeszcze chciał? - Trzy życzenia, bez żadnych ograniczeń. Zrobisz dokładnie to co ci każę i nie będziesz kręcić nosem. - Co?! - On też był cwany. Wiadomo, że się zgodzi. - Życzenia działają w dwie strony. Jeśli przegrasz, to ja będę miała życzenia bez ograniczeń. - Zgoda. Sasuke ją puścił. Dziewczyna podniosła się. Stali na przeciwko siebie. W jego myślach pojawiło się słowo, które zawsze ciężko przechodziło mu przez gardło. "Dziękuję." Ta rozmowa ukierunkowała jego myśli w dobrym kierunku. Mętlik nieco zelżał. Hinata, to dziewczyna, która mieszka z nimi na tylko jakiś czas. Odejdzie, a wraz a nią, znikną wszystkie jego problemy. Brunet podszedł do szatynki. Pochwycił jej podbródek, a ustami przylgnął do jej warg. Wiedział co powinien zrobić. Jego celem było wygranie zakładu, więc czas najwyższy przystąpić do działania. Gdy wyszedł Ivi poczuła ukłucie w sercu. Jej zdolność potrafiła jeszcze coś do czego nigdy nikomu się nie przyznała. Jej przeczucia w dziewięćdziesięciu procentach się spełniały. Tego dnia, gdy on zamknął za sobą drzwi, wiedziała, że go straci. Nie czuła zazdrości, tylko smutek. Sasuke jest jedną z najważniejszych osób w jej życiu. Nie neguje jej zdolności, ani próżnych zachowań. Lubi ją taką jaka jest. Choć często nie ma dla niej czasu, to ma pewność, że zawsze gdy będzie go potrzebowała, on się zjawi. Co ją czeka, kiedy go przy niej nie będzie? Czy pustkę jaką po sobie zostawi, będzie w stanie załatać? Rzuciła się na łóżko. Pięścią zaczęła uderzać w poduszkę. - Przeklęta zdolność. Nie wystarczy, że widzę i czuję więcej niż inni? Dlaczego ja? Nie prosiłam o to. Na plecach poczuła dłoń. Nie musiała wciągać mocy z otoczenia, aby dowiedzieć się kto koło niej jest. Wystarczył dotyk czarnowłosej wojowniczki, by Ivi poczuła wszystkie myśli jakie chciała jej teraz przekazać. Choć młodsza poczuła się bezpieczniej, to zareagowała nie adekwatnie do sytuacji. Jej skrywane emocje zaczęły się z niej wylewać, a ona zaczęła łkać w poduszkę. W przyjaźni dziewcząt było połączenie, którego nawet one nie potrafiły wytłumaczyć. Były jak siostry, a czasem miały wrażenie, że są jedną duszą rozbitą na dwa ciała. Rozumiały się bez słów i wspierały w każdej trudnej sytuacji, ale nawet one miały przed sobą sekret którego nie zdradziły. Jedną jedyną rzecz zarezerwowaną wyłącznie dla siebie. Ivi ukrywała, że potrafi przewidzieć wiele rzeczy, które się dopiero wydarzą. Sekret Mad był jej katalizatorem do przemiany jaką przeszła, gdy była nastolatką. To za jego sprawą zaczęła trenować i dążyć do doskonałości jako wojowniczka. To była najtrudniejsza rozmowa z jaką przyszło mu się zmierzyć. Wysłał Madeo z wiadomością. Na prośbę się nie zdecydował. Słowa głosiły, że będzie nad strumieniem i chce by ona tam przyszła. To, że się pojawi było pewne. Sakura ma na jego punkcie bzika i czasem zastanawiał się jak dużo jest w stanie dla niego zrobić. Tak jak przypuszczał, pojawiła się. Wystrojona, umalowana, wdzięcząca i z tym wkurwiającym go uśmieszkiem. Ona jest w stu procentach przeciwieństwem Hinaty. Może dlatego tak bardzo polubił nową koleżankę. Co stanie się, gdy one się skumają? Jeśli Różowe Czupiradło zmieni Białooką, to on wypisuje się z całego procesu jej szkolenia. - Dostałam wiadomość. Skinął jej jedynie głową. Przecież to oczywiste, że ją dostała. Madeo wrócił do niego kwadrans temu i już mu przekazał. Nawet bez tego by wiedział, bo jej obecność jest wystarczającym dowodem. Jak ma z nią rozmawiać, skoro nawet to jedno krótkie zdanie z jej ust, już go wkurwia? Przede wszystkim musiał się wyciszyć. Wziął głęboki wdech. - Siadaj. - To pierwsze polecenie jakie wydał. Nie chce aby patrzyła na niego z góry. Pożałował, że nie sprecyzował miejsca, bo ona posadziła swoją pupę zaraz obok. Była teraz blisko niego. Zbyt blisko. Zapach tego, czym się psiknęła drażnił jego nozdrza. Czy ona wylała na siebie zawartość przeznaczoną na tydzień? W głowie odtwarzał sobie słowa Ivi. Wytrzyma tylko dlatego, by udowodnić małej trzpiotce, że potrafi okiełznać nawet taką zmorę jak Sakura. Wygra ten zakład i z dziką rozkoszą odbierze swoją nagrodę. - To miło, że mnie tu zaprosiłeś. - Sakura wpatrywała się w niego z uwielbieniem. Jej bóstwo siedzi teraz koło niej. To krótka chwila szczęścia, która mogłaby trwać wieczność. - Masz coś wspólnego z przeprowadzką Hinaty? - Musiał przejść do rzeczy zanim nie wytrzyma i wybuchnie. Jak ona mogła pomyśleć, że ją zaprosił? Żyłka zapulsowała mu na skroni. - Ja? To decyzja Kakashiego. - Kto mu powiedział? - Nie wiem. - Skłamała. Doskonale wiedziała jak powinny brzmieć prawidłowe odpowiedzi na jego pytania. Sasuke nie uwierzył. Mógłby się z nią kłócić, czy też wyciągnąć informacje siłą. W normalnych okolicznościach szkoda by mu było czasu. Teraz chciałby to wiedzieć, ale powstrzyma się, bo nie po to ją tu sprowadził. - Hinata przeszła w życiu coś złego. - Zaczął mówić spokojnie patrząc przed siebie. - Coś, co bardzo zniszczyło jej psychikę. - Co to takiego? - Sakura słysząc jego słowa czuła skrajne emocje. Radość, bo on z nią rozmawia bez zgryźliwego tonu. Smutek, bo słowa zaniepokoiły również ją. Dezorientację, bo nie wiedziała czemu jej to mówi. - Tego nikt jeszcze nie wie. - Odpowiedział jej, choć jej pytanie też go zirytowało. Przerwała mu, a on nie skończył swojej przemowy. - W nocy ma koszmary. Gdy mieszkała z nami, to na mnie spadł obowiązek pomocy jej. Teraz, gdy będzie spać w waszym pokoju, któraś z was powinna się nią zająć. Spojrzał w stronę dziewczyny. To pierwszy ich kontakt wzrokowy, w którym on nie krzyczy, ani nie mówi nic krzywdzącego. Nie czuła też wrogości jaką zwykle ją obdarzał. - Ja się nią zaopiekuję. - To dobrze. - Mógł zakończyć rozmowę. Wstał lecz jeszcze chwilę na nią spojrzał. - Chciałbym, aby Madeo był przy Hinacie dzisiejszej nocy. Masz coś przeciwko? - Nie. Może u nas spać jeśli tylko chcesz. - Więc będzie. - Odwrócił się i poszedł przed siebie. - Sasuke… - Ona wypowiedziała jego imię dość cicho. Chciałaby jeszcze chwilę czasu z nim spędzić. Mogliby po prostu przy sobie siedzieć. Jego obecność to już sukces. Gdyby tylko nie był taki chłodny i nieprzyjemny dla niej. Oddałaby mu wszystko w zamian za bycie przy niej choć godzinkę dziennie. - Sakura, ... - Stał tyłem do niej. Chyba powinien jej podziękować, ale słowo to w ułamku sekundy stało się trudne do wypowiedzenia. Otworzył usta, lecz dźwięki utkwiły w krtani. - Do zobaczenia. - To mógł z siebie wyrzucić. Nie kłamał. Był pewny, że tej nocy się spotkają, a ich rozmowa to bardzo okrojony wstęp do tego co nadejdzie. Dziewczyna wstała. Zaciskała pięści, zaczęła tupać w miejscu. Oczy Sakury błyszczały, a usta wykrzywiały się w przerażającym uśmiechu. Jej wewnętrzna strona wiwatowała ze szczęścia. O tak!! Hinata jest kluczem do zbliżenia się do Sasuke. Zaopiekuje się nową osobą, by zrobić dobrze wrażenie na ukochanym. On zda sobie sprawę z tego, jaka jest troskliwa i cudowna, a wtedy na bank się w niej zakocha. To był plan doskonały i to wszystko dzięki jej przebiegłości i sprytowi. Shikamaru szybko się zmył, gdy Naruto zaproponował swoją pomoc. Kiba też się dołączył, więc Choji poszedł coś zjeść. Hinata czuła się bardzo zaniepokojona. Sasuke nie wracał, a ona nie wiedziała co o tym myśleć. Ostatecznie pojawiła się Ivi i wyjaśniła jej, że miał coś innego do załatwienia. - Nie smuć się. - Koło niej usiadł blondyn. Poczochrał jej włosy, by nieco ją rozweselić. - Przecież nie wyprowadzasz się na inną planetę. Zawsze możesz tu przyjść, jeśli tylko będziesz chciała. Kurama również podszedł. Położył jej głowę na kolanach, a swoimi słodkimi oczkami obserwował jej reakcje. Hinata podrapała go za uchem. - To już nie będzie to samo. - Odpowiedziała im smutnym głosem. - Co nie znaczy, że będzie gorzej. Bez względu na to z kim będziesz mieszkać, dla mnie jesteś tą samą osobą. - Ivi usiadła koło niej i mocno do siebie przytuliła. - Nie mogę zamieszkać z tobą i Mad? - Niestety. - Dziewczyna spuściła głowę. - Kakashi jak się uprze, to nie przekonasz osła. - Hinata, przecież Sakurka jest wspaniałą dziewczyną. Na pewno się zaprzyjaźnicie, skoro nie będziesz więcej spała z Sasuke. Jakby co, ja będę cię odwiedzał codziennie! - Blondyn wykrzyknął ostatnie zdanie z ręką trzymaną na sercu. Po chwili oberwał kijem po głowie. - Ała! Za co? - Zaczął masować obolałe miejsce. - Będziesz tam łaził dla Sakury, więc po co okłamujesz Hinatę? - Kiba miał dość poważną minę. Taka reakcja bardziej pasowała do Sasuke niż do niego. Naruto zerwał się z łóżka i zaczął ganiać kumpla krzycząc, że ma to odszczekać. Dziewczęta obserwowały ich jak się ganiają i przezywają przy okazji. - Ciężko uwierzyć, że to dorośli faceci, co nie? - Ivi oparła się o ścianę. Obie zaczęły się śmiać. Naruto miał dość bezsensownego ganiania. Wskoczył na stolik, a później na Kibę. Szatyn chciał zrzucić z siebie kumpla. Oboje wywalili się na mebel. Nieszczęsny stolik rozkraczył się ponownie. W całym pokoju rozniósł się głośny śmiech przerywany nawoływaniami chłopców, że coś ich boli przez upadek. - Wiecie jaki jest najlepszy sposób na złagodzenie bólu? - Blondyn kipiał radością, która zarażała każdego. - Robimy imprezę! - Ty to jesteś jednak kretyn! - Kiba podszedł i mocno przywalił mu w plecy. Kurama zawarczał na szatyna, a jego sierść na grzbiecie się zjeżyła. - Jak chcesz zrobić imprezę, skoro nie mamy alkoholu? - W takim razie ruszamy na polowanie. Kto się przyłączy? - Naruto wyciągnął przed siebie dłoń. - A co mi tam. Wchodzę w to! - Jako pierwsza swoją dłoń dołożyła Ivi. Po chwili również Hinata i Kiba wykonali ten sam gest. Naruto jeszcze bardziej wyszczerzył swoje ząbki. - W takim razie ruszamy na łowy! ...................................................................................... Witam starych i nowych czytelników. Nie mam pomysłu na rysunek, który by mnie zadowolił, dlatego wstawiłam gifa. Chcę ponownie podziękować tym, którzy komentują moje posty. Dla mnie wasze słowa są bardzo ważne. Za każdym razem, gdy dodaję nowy rozdział, z niecierpliwością wyczekuję waszej opinii na jego temat.
Popraw tę książkę | Dodaj inne wydanie Data wydania: 1997 ISBN: 978-83-7149-154-2, 9788371491542 Wydawnictwo: Arlekin - Harlequin Enterprises Seria: Harlequin Miłość i Uśmiech Kategoria: Literatura obyczajowa Stron: 154
tłumaczenia każdy tylko nie on! Dodaj everybody but not him! Prawo obowiązywało każdego, tylko nie jego. Laws were for everyone but him. Literature Naprawdę, komendancie, każdy tylko nie on. Seriously, chief, anyone else but him. Wyglądało na to, że winny był każdy, tylko nie on Seems it was everyone else’s fault except his.’ Literature opensubtitles2 Sounis będzie kontynuował ataki, a Medejczycy zaoferują swą pomoc każdemu, tylko nie jej. Sounis would continue his attacks, the Mede would aid anyone but Attolia. Literature Na twoim miejscu, sprzedałbym to każdemu, tylko nie jemu. If I were you, I'd sell to anyone but him. Każdy, tylko nie on, zaczytany syn bibliotekarza z gulą w gardle, która nie chciała dać mu spokoju Everyone but him, the bookworm son of a librarian with that lump that wouldn't leave his throat. Literature Każdy, tylko nie ona. Yeah, for everybody but her. Można by sądzić, że taki wypadek może spotkać każdego, tylko nie ją, prawda? You'd think an accident like that couldn't happen to her, wouldn't you?» Literature Wiem, że wolałbyś, żebym zadawała się z kimś innym, nie ze Scottem, żeby to był każdy, tylko nie on... Przerwał mi I know you wish it could have been anyone but Scott, anyone but him that I got involved with—’ Literature Przecież wszystko wskazuje na to, że Melia woli każdego, tylko nie jego, a z czymś takim trudno mu się będzie pogodzić. He must be feeling that Melia preferred almost anyone rather than he, and that must be hard to bear. Literature Nie, tylko nie Alice, każdy, tylko nie moja Alice No, not Alice, please, anyone but my Alice. Literature Ale wyszłaby za każdego tylko nie za niego. And she would have married anybody but him. Literature Ale Lilly miło było znać - każdemu, tylko może nie jej samej. But Lilly was lovely to know—except, perhaps, to herself. Literature Podejrzewam, że jest tam każdej nocy, tylko go nie widzę, kiedy jest za ciemno. 11 grudnia. I think it may be there every night, only I cannot see it when it is too dark. 11 December. Literature Każdy kochał się w każdym – tylko nie w nim. Everybody had been in love with everybody—except him. Literature Najpopularniejsze zapytania: 1K, ~2K, ~3K, ~4K, ~5K, ~5-10K, ~10-20K, ~20-50K, ~50-100K, ~100k-200K, ~200-500K, ~1M
DaemonXDokumenty22 659Odsłony327 093Obserwuję490Rozmiar GBIlość pobrań537 314Crusie Jennifer - Każdy, tylko nie tyDodano: 21 miesiące temuR E K L A M AInformacje o dokumencieDodano: 21 miesiące temuRozmiar : KBRozszerzenie:pdf
Strona główna LITERATURA OBYCZAJOWA, EROTYCZNA Romanse KAŻDY, TYLKO NIE TY - Jennifer Cruise 1997 Kod przedmiotu: CC3 Stan: Używany Waga produktu: kg Realizacja zamówienia: 1 Opis szczegółowyOpinie Klientów Poniżej dodatkowe informacje Autor: Jennifer Cruise Przekład: Małgorzata Hesko-Kołodzińska Język: Polski Rok Wydania: 1997 Rodzaj okładki: Miękka lakierowana Wymiary w mm: 175x105 Stan ogólny: Dobry Wydawnictwo: Harlequin Polecamy Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż
crusie jennifer każdy tylko nie ty